Już Konfucjusz nauczał, że gdy pójdziesz na urząd – biada ci; sam doświadczył, czym jest służenie sprawie państwowej w starożytnych Chinach. Ale w nowożytnym Sosnowcu jest z goła (że tak powiem) inaczej. To nie biada urzędnikom a biada nam, petentom, małym robaczkom, dla których nie urząd ów dla nas, a my dla urzędu.
Zamierzałem zarejestrować auto, bo moja stara fura, furmankę bardziej przypominała niż auto, zatem trzeba było coś z tym zrobić. Gdy już to uczyniłem, jako że jestem osobą niepełnosprawną, zadzwoniłem do Wydziału Komunikacji UM w Sosnowcu, aby dowiedzieć się jakież to papiery owej szacownej instytucji mam przedstawić. Uprzejmie się zatem przedstawiam, t.zn., że Krzysztof Korn jestem i pytam o niezbędne dokumenty, jakie mam urzędowi przedłożyć i z kim mam przyjemność. Po drugiej stronie… cisza. Ponawiam zatem próbę kontaktu: „Czy mogę prosić o pani godność?” „Nie, nie mam obowiązku przedstawiać się” (ma oczywiście, co wynika z Kodeksu Cywilnego z dnia 24 sierpnia 2006 r. o służbie cywilnej, Dz. U. Nr 170, poz. 1218 z późn. zm.). Ustępuję jednak, pytając jedynie o procedurę zarejestrowania auta i gdzie mogę wniosek internetowy pobrać. Niestety urzędniczka w rejestracji pojazdów jest na tyle niekompetentna, że nie zna adresu. Pytam więc, co mam zrobić z blachami starego auta i słyszę w słuchawce: „No i co zaś znowu!”. Nie mylą się Państwo, tak traktuje petentów t.zw. „urzędnik” Urzędu Miasta w Sosnowcu.
Nie zamierzałem jednak nadawać sprawie rozgłosu publicznego. Dzwonię zatem do Naczelnika Wydziału Komunikacji, z prośbą, aby pouczył swoją pracownicę, by godność sprawowanego urzędu zachowała. Ku mojemu zaskoczeniu, on nie jest w stanie zidentyfikować tej osoby. Podaję więc szefowi sosnowieckiej komunikacji numer telefonu, z którego urzędniczka potraktowała mnie jak śmiecia, był to numer 32 296 06 22. Nic mu to nie mówi (w rejestracji są 2 telefony). Już wiem, J. P. to typowy postsowiecki „gosudarstwiennyj czinownik” z czasów, gdy Gierek wpisywał do konstytucji tysiącletni sojusz z Rosją (nawiasem mówiąc byloby dobrze, gdyby gospodin P. ukończył przed zasłużoną emeryturą jakieś studia wyższe). Ale nie oczekujmy zbyt wiele, w tamtej Rosji czinownicy, mieli choć odrobinę honoru, gdy na kogoś kichali, jak choćby u Czechowa. Kończyli z sobą honorowo.
Jestem członkiem Zespołu ds. Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych powołanym przez Prezydenta Miasta Sosnowca. W przeciwieństwie do Naczelnika Wydziału Komunikacji i tej pani wynagrodzenia nie pobieram, pracuję społecznie i praca „pro publico bono” sprawia mi ogromną satysfakcję, bo swoim skromnym wkładem uczestniczę w dziele budowania polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Jako urzędnik społeczny, staram się godnie reprezentować Urząd Miasta w Sosnowcu, w przeciwieństwie do „bohaterów” niniejszego artykułu. Na koniec pytanie do Prezydenta: jak Pan ocenia postępowanie swoich podwładnych? W końcu ma Pan „tani urząd”, czy o to chodziło?
Krzysztof Korn